Miło, że zajrzałeś na podstronę poświęconą historii tej oto witryny, która ukazała się w sieci 16 lipca 2004 roku przez dwóch fanów gry. Jednak jej początki sięgają kilka lat wstecz. Niektóre informacje mogą być nieaktualne, ponieważ tekst został napisany w styczniu 2007 roku.
Moja przygoda z Kapitanem Pazurem.
Może zacznę od tego, że pierwszy raz zagrałem w Clawa na przełomie roku 2000/2001. Zaczęło się to wszystko dzięki mojemu ciotecznemu bratu – Michałowi, który kiedyś przyszedł do mnie i pokazał grę. Na początku nie wydawała się być czymś nadzwyczajnym toteż nie okazałem zbyt wielkiego zainteresowania. Następnym razem ja zaszedłem do niego i wciąż nie byłem do niej przekonany, ale Michał powiedział, ze to się zmieni. Po naszym kolejnym spotkaniu zapragnąłem tej gry na własność, prosząc brata, aby mi ją pożyczył. Dwa tygodnie, które dostałem na przetestowanie okazały się zdecydowanie za krótkie, więc poprosiłem Michała, aby mi ją przegrał. W 2001 roku nagrywarki nie były jeszcze rozpowszechnione, ale udało nam się namówić jego tatę, aby przegrał u siebie w pracy. Dostałem kopię, ale nie dało się jej zainstalować. Doszedłem do wniosku, że lepiej będzie jak kupię oryginalną wersję. Przez kilka tygodni szukałem Pazura po sklepach z grami, ale bez skutku. Aż tu pewnego dnia dzwoni Michał i mówi: „Paweł, widziałem Pazura w Vobisie na Kilińskiego!”. Bez chwili wahania pojechaliśmy całą rodziną po grę i dokonaliśmy zakupu. Cała drogę powrotną oglądałem pudełko, na którym były screeny nieznanych mi wówczas poziomów. Gdy zainstalowałem Pazura, zacząłem przechodzić – oczywiście bez kodów, których nie znałem. Grę przechodziłem dość długo, ale nigdy nie zapomnę, gdy przechodziliśmy z Michałem razem 6 poziom, potem 8, w którym on utknął. W międzyczasie natrafiłem na oficjalną stronę Clawa, ale że była po angielsku, to dałem sobie spokój z dogłębnym jej oglądaniem.
Kolejnym levelem, który zatrzymał mnie na pewien okres czasy były Klify. I nie chodziło wtedy o bossa Marrowa, którego jeszcze nie widziałem, tylko o sam poziom trudności, który wciąż dawał mi się we znaki. Gdy doszedłem do końca, byłem już pewien jak pokonać Ostatniego przeciwnika w 10 poziomie i tak przeszedłem dalej. Nigdy nie zapomnę własnego zdumienia po ujrzeniu 11 poziomu - od razu go pokochałem za jego wyszukany wygląd. Niezwykła chwilą było odkrycie przez mojego kolegę Tomka wczytywania gry, z którego nigdy nie korzystałem. Aż ciężko sobie wyobrazić, jak przechodziłem wszystko od zera i to mi się wciąż nie nudziło. Świadczyło to tylko o doskonale wciągającej fabule, która nakazywała iść dalej. Kiedy znałem już funkcję wczytywania, dochodzenie do Aquatisa nie było dla mnie żadnym problemem, ale samo pokonanie owszem. Wiedziałem, że dynamit będzie użyteczny w walce z nim, ale nie potrafiłem rzucać nim na tyle dobrze, żeby trafić do dziury. Wyjechałem z Michałem na wakacje do Ustki, w której całe dnie spędzaliśmy na rozmowie o Pazurze. Wyobrażaliśmy sobie, jak może wyglądać ostatni boss, ostatni film. Nasze przypuszczenia były zupełnie inne niż rzeczywiste zakończenie. Omara wyobrażaliśmy sobie jako przebiegłego tygrysa, który zna sztukę kamuflażu i posyła swoich podwładnych na nas. A film „Ceremonia”? Myśleliśmy, że Claw wyjdzie na środek miasta a za nim cała procesja, która szła w stronę Amuletu. Ale cóż, twórcy gry też zrobili niezłe zakończenie, którego tak naprawdę nie widziałem.... ale to za chwilę. Jak już mówiłem, zablokowałem się w 12 poziomie, ale nad morzem wykombinowaliśmy jak pokonać Aquatisa.
Po powrocie, włączyłem komputer i przeszedłem do 13 levelu bez większych problemów. Co było potem, nie pamiętam. Wyspa Tygrysów nie była dla mnie czymś nadzwyczaj trudnym, ale wiem, że trochę czasu zabrało mi przejście pewnego fragmentu planszy po drugim zapisie gry (screen po lewej). Mimo, że miałem 5, 6 żyć w zapisie, dostanie się do Rudowłosego było rzadkością. Jednak, 3 walka z nim zakończyła się moim sukcesem i z dumą obejrzałem film. Jeśli chodzi o poziom 14, to też nie wiele pamiętam. Jedyne co jest warte wspomnienia, to to, że nie pokonałem Omara. Po jakimś czasie, Michał pokazał mi kody, co na zawsze zmieniło moje podejście do gry. Omara przeszedłem, ale z kodami... Po pewnym czasie nie miałem po prostu chęci stoczenia walki z Omarem, zawsze kusiły mnie kody. Bardzo żałuję, ze się o nich dowiedziałem.
O stronie i dalszy ciąg wydarzeń związanych z grą.
Pod koniec szóstej klasy podstawówki dowiedziałem się, jak amatorsko robić strony WWW w HTML’u. Było to w roku 2003. Pamiętam, że wraz z moim kolegą – Tomkiem zajęliśmy się robieniem strony o Harrym Potterze, ale wówczas do niczego sensownego nie doszło. Postanowiłem zająć się Clawem, o którym trochę już zapomniałem, ponieważ miałem przeinstalowany system – z Windowsa 98 na 2000, który uniemożliwił mi zainstalowanie Kapitana Pazura. W oparciu o swoją dotychczasową wiedzę, zacząłem pisać krótkie teksty i szukać grafiki. Namówiłem do współpracy Michała, który napisał większość solucji do poziomów i wrogów. Strona gotowa była już na kwiecień 2004 roku, ale wstrzymywałem się z wypuszczeniem jej do sieci. Chciałem aby było to coś porządnie zrobionego.
Jej pierwszą odsłonę możecie zobaczyć na screenie obok. Co prawda, pokazuje on stronę z 30 września, na której było już trochę materiałów. Od tego czasu przestałem zajmować się strona, bo widziałem, że ma słabą oglądalność, sam nie wiedziałem dlaczego. Przypomniało mi się o niej w styczniu, kiedy w ferie zimowe zajrzałem na swoją witrynę. Byłem zdziwiony że licznik pokazywał ponad 1000 odwiedzin. Zajrzałem do księgi gości – było kilkanaście wpisów, zacząłem je czytać. Bardzo poruszył mnie post jednej fanki, która pisała, że stronka jest super, tylko szkoda że jej nie aktualizujemy. Od tej chwili zaczęły się ponowne prace nad witryną. Pododawałem obrazki, więcej tekstów, screeny, z których zrobieniem miałem kłopoty. Wiązało się to z moim pierwszym postem na oficjalnym forum Clawa. Byłem zdumiony błyskawiczną odpowiedzią.... po polsku! Teo phil wytłumaczył mi, jak robić zrzuty ekranu podczas gry. Od tamtej chwili pisałem o swojej stronie, na którą zaczęli zaglądać goście z zagranicy. W kwietniu zdecydowałem się na przebudowę strony. Dodatkowo, tłumaczyłem swoje teksty na angielski, ale z całym obiektywizmem muszę przyznać, że mój angielski był... słaby.
Mimo tego, na miniczacie, który zamontowałem zaczęli odzywać się zagraniczni i Teo phil, który stał się częstym wizytatorem oraz Revan, który stworzył skórkę do GG z Clawem. Od 5 maja 2005 roku strona miała zupełnie nowy wygląd (screen po lewej) i coraz to więcej odwiedzających. Pamiętam, jak cieszyłem się z 30 unikalnych użytkowników dziennie. W miedzy czasie natrafiłem na stronę Edda Browna, przez którą trafiłem na witrynę DzjeeAr’a. Napisałem do niego maila z prośbą o przesłanie muzyczki grającej na jego stronie jak i o pomoc w użyciu edytora. Miałem wtedy problemy z włączeniem jego, bo nie wiedziałem o co chodzi z wyskakującą wciąż tabelką informującą o złym adresie do pliku CLAW.REZ. W końcu udało mi się włączyć edytor i zacząłem edytować proste poziomy, jak GOBLE1. W tym samym czasie natrafiłem na stronę Grey Cata, ściągnąłem z niej jego poziomy, które zachęciły mnie do budowy własnych od zera. I takim to sposobem powstał mój pierwszy poziom – Dark Prison, który oczywiście był bardzo słaby, ale po usłyszeniu dobrych opinii nie poddałem się i budowałem kolejne.
Powracając do tematu strony, w kwietniu powstało pierwsze forum (screen po lewej). Nie było tam zbyt dużego ruchu, ale już wtedy nawiązała się mała znajomość z Teo philem, Revanem i Arturem. W związku z tym, że coraz więcej pojawiało się postów niezwiązanych z grą, postanowiłem założyć forum na innym serwisie. Inspiracją tego wyboru było angielskie nieoficjalne forum (screen poniżej) założone przez Gunnera. Dzień po mojej rejestracji na nim powstało polskie ClawForum. Na początku było kiepsko, bo Revan już nie pisał i na forum było cicho. Na szczęście z biegiem czasu zaczęło przybywać nowych użytkowników.
A co jeśli chodzi o oficjalne forum? Przestałem tam zaglądać, bo nie było właściwie sensu. Forum zaczęli spamować inni userzy, których to cel nie był i nie jest mi znany. Tak naprawdę, to nigdy nie widziałem na tamtym forum jakiegoś wielkiego ruchu, jak to podobno było parę lat wcześniej. Ale od 2006 roku nie dało się tam już wytrzymać. Dlatego dobrze, że powstało The Gunner's Claw Forum.
W marcu 2006 roku wpadłem na genialny pomysł połączenia mojej strony ze stroną angielską prowadzoną przez Grey Cata. Po napisaniu maila uzyskałem błyskawiczną odpowiedź w stylu: „Let’s do it!” („Zróbmy to!”). Dnia 31 marca 2006 roku nastąpiło połączenie się portali, czemu towarzyszyły pozytywne opinie ze strony userów forum Gunnera i negatywne ze strony użytkowników mojego forum. Polakom nie podobał się wygląd strony (screen poniżej), który przejąłem od Australijczyka.
Jednak ja i Teo phil widzieliśmy tego dobre strony. Nowy wygląd a zarazem budowa strony umożliwiała mi wstawianie tabel – poprzednia strona była już oparta na tabelach i prawie niemożliwe było wstawienie kolejnych. Również w marcu 2006 roku odezwał się do mnie polski wydawca Kapitana Pazura. Okazało się, że gra wciąż się nieźle sprzedaje, więc Techland chce nieco odświeżyć tytuł. Michał Rainert, który zajmował się polską wersją gry prosił mnie o przekazanie namiarów na twórców dodatkowych leveli. Po paru miesiącach niecierpliwego czekania na grę ukazała się Drapieżna Edycja. Nie zaspokoiła ona jednak potrzeb użytkowników forum, którzy chcieliby zagrać w całkowicie nową wersję Clawa. Mimo tego, cieszyliśmy się, że wydawcy wciąż pamiętają o grze. W międzyczasie Teo phil stał się drugim administratorem forum. Dzięki temu na forum został zaprowadzony porządek, którego nie byłem sam w stanie dopilnować. W sierpniu Grey Cat zaczął zajmować się przebudową strony. W związku z tym i polska jej część zmieniła swoje otoczenie – oczywiście na lepsze. Już kilka dni po wielkiej aktualizacji zaczęła wzrastać liczba odwiedzających i liczba użytkowników na forum.
Niestety, forum (screen po prawej)zaczęły atakować boty, co zmusiło nas do żądania rejestracji przy pisaniu postów. W sierpniu 2006 roku napisał na forum Raziel, Polak mieszkający w Hiszpanii, który zaoferował swoją pomoc w tłumaczeniu strony na język hiszpański. Od tego czasu witryna miała 4 autorów – Grey Cata, mnie, Teo phila i Raziela. Niestety Raziel od jakiegoś czasu miał problemy z komputerem i nie mógł tłumaczyć, przez co na hiszpańskiej stronie nie ma dużo materiałów. Do września 2006 roku wszyscy ówcześni użytkownicy forum myśleli, że gra wieloosobowa w Clawa jest niemożliwa. Fra6160 zasugerował użycie dość znanego programu umożliwiającego nawiązanie połączenia miedzy komputerami. Od tej chwili Claw nabrał nowego znaczenia, znów był czymś, w co chciało się ciągle grać, a nie jak do tej pory, że Pazur był tylko po to aby przetestować levele użytkowników i od czasu do czasu zagrać w podstawowe poziomy. Bywają weekendy, że grają 4 nawet 5 osób. Gra wieloosobowa jest zupełnie inna od gry samemu,. Bo występują w niej klątwy, które wyrządzają krzywdę innym, co sprawia największą frajdę. Od 2007 roku znieśliśmy konieczność rejestracji na forum, co przyczyniło się do niespotykanej jego aktywności.
Ogólne podsumowanie.
I to właściwie wszystko. Po trzydziestu miesiącach od powstania strony sytuacja się ustabilizowała. Strona jest wciąż aktualizowana, oczywiście w miarę możliwości. Planowana jest jeszcze duża przebudowa tekstów, ponieważ były pisane dość dawno i nie są w pełni aktualne. Dziwi mnie tylko jedna rzecz – dlaczego jest tak dużo Polaków, którzy grają w Pazura, podczas gdy zagranicznych jest tylko kilku. Czyżby miało to jakiś związek z tą oto stroną? W tekście są screeny pokazujące dawne otoczenia stron. Jeśli jesteś spostrzegawczy, zauważysz na pewno, że w pasku adresu jest adres odwołujący się do plików z komputera, a nie z Internetu. Jest to spowodowane tym, że nagrałem na płytkę CD wszystkie stare wyglądy strony. Fajnie jest pooglądać zawartości wcześniejszej strony :)
Czyli nie pokonałeś Omara?
Wcale bym się nie zdziwił, jakbyście się mnie o to jeszcze raz zapytali. Jak osoba, która prowadzi najlepszą stronę o Clawie,
która zna właściwie wszystkie sekrety w grze, dobrze spisuje się w grze wieloosobowej wygrywając z graczami, którzy pokonali Omara już jakiś czas temu, mogła nie przejść gry. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, co do mojej osoby, 19 stycznia, pare minut przed 21 włączyłem Clawa i zagrałem. Ostatecznie bossa pokonałem o 21:07 i tym samym przeszedłem całą grę, oczywiście bez kodów (screen po lewej, po zadaniu ostatniego ciosu Omarowi). Tak jak już pisałem na forum, jest to dość dziwne uczucie. Przeszedłem grę po 6 latach, mimo tego, że właściwie wszystkie skrytki znałem juz 2 lata wcześniej. A może byłoby lepiej, jakbym nie pokonywał tego Omara? Chyba nie potrzebnie się rozczulam, to tylko i wyłącznie moja sprawa....